HISTORIA JEDNEGO PROJEKTU czyli mieszkanie w sześcianie
Ten projekt jest dowodem na to, że nie ma przestrzeni nie do urządzenia i przykładem tego, jak wady można przekuć w zalety. Jest też urzeczywistnieniem niekonwencyjnego pomysłu na to, jak w nietypowy sposób można wykorzystać atut wysokiego sufitu.
I o tym będzie ta opowieść
Ale zacznijmy od początku. Jakiś czas temu brałam udział w bardzo wzruszającym wydarzeniu. Urocza para bliskich mi ludzi postanowiła związać ze sobą swoje dalsze losy, więc celebrowaliśmy wspólnie tę szczególną chwilę. A jak to bywa przy tego rodzaju okazjach, zwłaszcza gdy dotyczą osób ważnych dla nas i wyjątkowych, chciałoby się podkreślić podniosłość momentu odpowiednim prezentem. Starannie wybierałam więc podarunek. Zależało mi by był oryginalny i nietuzinkowy, tak jak ludzie, których chciałam obdarować, oraz by oddawał wszystkie moje ciepłe uczucia, które mam wobec nich i które w tamtym momencie chciałam przekazać. .
I tak powstał mój prezent – tworzony z serca projekt nowego mieszkania dla tej niezwykłej pary.
Miałam do dyspozycji unikatowe, ale i trudne wnętrze, jeden wspaniały żyrandol i jedną zabawną lampkę, które był prezentem od grupy przyjaciół, oraz garść wytycznych od przyszłych właścicieli. A poza tym, w zasadzie wolna rękę.
JAK OKIEŁZNAĆ TRUDNĄ PRZESTRZEŃ
Wyzwanie było duże, ponieważ pracowałam na niewdzięcznym materiale wyjściowym. Wnętrze, które miałam zaprojektować miało więcej wad niż zalet, choć, jak za chwilę zobaczycie, właśnie te zalety okazały się być kluczowe dla ostatecznego efektu i pozwoliły skutecznie zniwelować wszystkie wcześniejsze mankamenty.
Wśród nielicznych próśb, jakie otrzymałam od właścicieli mieszkania były: osobna sypialnia, przestrzeń do pracy, dużo półek na pokaźny księgozbiór, odpowiednie miejsce na szczególny żyrandol i ważną dla właścicieli grafikę autorstwa Banksy’ego. No i dbałość o niewygórowany budżet.
Za każdym razem, gdy rozpoczynam trudny projekt staram się określić dobre i złe strony wnętrza które mam do dyspozycji. To podstawa do dalszej pracy. Następnie, pamiętając o potrzebach i życzeniach przyszłych mieszkańców i mając ten bilans otwarcia na uwadze, myślę, co mogę zrobić, by jak najlepiej sprostać wyzwaniu. Niekiedy wad nie da się całkiem wyeliminować, ale wówczas trzeba pomyśleć nad tym, jak zminimalizować ich zły wpływ. Kiedy indziej i tak było w tym wypadku, lista wad była długa, ale jedna kluczowa zaleta – bardzo wysokie wnętrze, pozwoliła całkowicie odmienić sytuację. Dlatego moja rada jest taka, nie zrażajcie się na starcie. Spójrzcie na całokształt i weźcie pod uwagę wszystkie okoliczności, a może okaże się, że rozwiązanie problemów znajduje się na wyciągniecie ręki. Potrzebny jest tylko pomysł.
Gdy spojrzycie na plan zorientujecie się jak wiele trudności było do pokonania w tym przypadku. Brak łazienki, jedna jedyna, ogólnodostępna toaleta na korytarzu, prowizoryczna kuchnia tuż przy wejściu, amfiladowy układ, to tylko czubek góry lodowej. Na szczęście mieszkanie to ma jeden wielki atut, który wszystko zmienia – jest niebotycznie wysokie. Sufit na wysokości 480cm to prawdziwa rzadkość, ale w tym wypadku to właśnie on pozwolił nam całkowicie odmienić przestrzeń.
A jak? Jest kilka sposobów na dobre wykorzystanie ponadstandardowej wysokości pomieszczenia. Zanim pokażę Wam ten mniej oczywisty pomysł , który urzeczywistniłam w tym wnętrzu, najpierw chciałabym przekazać kilka przydatnych informacji na temat tego sposobu, który jest najczęściej spotykany we wnętrzach. Mam na myśli antresolę.
ANTRESOLA – SPOSÓB NA WYSOKIE WNĘTRZA
Słowo antresola pochodzi z języka francuskiego. Entresol to w dosłownym tłumaczeniu półpiętro, co nie do końca oddaje naturę tej formy architektonicznej aranżacji przestrzeni. Nieco więcej wyjaśnia definicja zawarta w Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z 2002r., w której czytamy, że jest to górna część kondygnacji lub pomieszczenia znajdującą się nad przedzielającym je stropem pośrednim o powierzchni mniejszej od powierzchni tej kondygnacji lub pomieszczenia, niezamkniętą przegrodami budowlanymi od strony wnętrza, z którego jest wydzielona (Dz. U. Nr 75, poz. 690, z późn. zm.). Przekładając ten prawniczy język na bardziej zrozumiały możemy w pewnym uproszczeniu powiedzieć więc, że antresola jest rodzajem balkonu zbudowanego wewnątrz innego pomieszczenia. Tak, wiem, że to bardzo nieprofesjonalna definicja, ale najbardziej oddaje moim zdaniem ducha tej konstrukcji. Powierzchnia antresoli musi być mniejsza aniżeli powierzchnia pomieszczenia w którym została zbudowana i nie może być od niego oddzielona trwałymi ścianami.
Antresola sprawdzi się zwłaszcza w niewielkich ale wysokich pomieszczeniach, którym powiększy metraż. By swobodnie można było poruszać się po obu poziomach, pomieszczenie powinno mieć około 460 cm wysokości, ale jeśli na antresoli chcemy urządzić jedynie sypialnię i zdecydujemy się na materac bez wysokiej ramy, ułożony na podłodze, powinno wystarczyć już 400cm (150 cm na wyższym i 250cm na niższym poziomie). Dobrze zaprojektowana antresola może więc być nie tylko praktyczną dodatkową przestrzenią, którą zyskamy, ale również ciekawym uzupełnieniem wnętrza, któremu nada charakteru. Ma jednak też i swoje wady. Przede wszystkim poziom górny pozostaje zawsze otwarty i jest powszechnie dostępny również dla osób przebywających na dole, co sprawia, że nie zawsze zapewni nam tyle intymności, ale również ciszy i spokoju, ile byśmy chcieli. I właśnie dlatego ja postawiłam na inne rozwiązanie – na środku mieszkania postawiłam wolnostojącą i wielozadaniową kostkę.
MAGICZNA KOSTKA CZYLI JAK WYKORZYSTAĆ WYSOKOŚĆ WNĘTRZA W INNY SPOSÓB
A skąd taki pomysł? Ano stąd, że tradycyjna antresola nie byłaby tak wielofunkcyjna. Tymczasem w kostce zmieściły się aż cztery niezależne pomieszczenia i aneks kuchenny zlokalizowany od strony salonu. To prawda pokoiki nie są zbyt duże, ale właściciele mieszkania od samego początku byli tego świadomi i gotowi pójść na taki kompromis w imię samodzielnej sypialni i odrębnego gabinetu. Zyskali również ładną łazienkę i dodatkową toaletę z pojemna szafą mieszczącą znacznie więcej niż pralkę. Mieszkanie zyskało wiec nie tylko kolejne pomieszczenia ale też i dodatkową powierzchnię. Dotychczasowe 70m2 urosło o dodatkowe 17m2. A to już robi różnicę.
Kostka doskonale zastąpiła też ściany nośne, które zastaliśmy w mieszkaniu, więc, po zasięgnięciu fachowej opinii, mogliśmy remontować bez strachu o to, że po ich usunięciu nadszarpnięta zostanie konstrukcja budynku. I tu bardzo ważna uwaga. Pamiętajcie, że wszelkie zmiany w układzie ścian nośnych, jakie chcielibyście wprowadzić, należy bezwzględnie konsultować z architektem, który ma uprawnienia budowlane. Taka przeróbka układu funkcjonalnego, czy poważniejszy remont wymagają również zgłoszenia do odpowiedniego urzędu, a w niektórych wypadkach nawet uzyskania pozwolenia na budowę.
Kostka pomogła nam także wydzielić różne strefy w mieszkaniu. Tuż przy wejściu znalazły swoje miejsce bardzo pojemne szafy o prostych frontach w neutralnym kolorze , które zajęły całą ścianę od podłogi do sufitu. To celowy zabieg, ponieważ tak zaprojektowane meble niejako optycznie znikają w pomieszczeniu, co upraszcza i powiększa przestrzeń, a mieszczą w sobie naprawdę wiele.
Po przeciwnej stronie, wykorzystując niewątpliwe atuty tej części mieszkania – majestatyczne, przepiękne okna i wyjście na balkon, umieściłam salon z aneksem kuchennym i wielką dwufunkcyjną wyspą, która może pełnić również rolę stołu na co najmniej sześć, a może i osiem osób.
Ten podział został dodatkowo podkreślony przez zastosowanie dwóch rodzajów podłogi i specjalnie dopasowane oświetlenie , które zostało tak rozmieszczone, by rozjaśnić wnętrze i jednocześnie uwypuklić nietypowy układ funkcjonalny.
Te dwie strony mieszkania połączyły korytarze, biegnące po obu stronach kostki, którym nadałam dodatkowe funkcje. Korzystając z dobrodziejstw starego budownictwa, które podarowało nam ponad czterdziestocentymetrowej grubości ściany wprowadziłam w nie wnęki pełniące funkcję szaf bibliotecznych po jednej i półek na bibeloty po drugiej stronie. Ten zabieg ładnie scalił i urozmaicił przestrzeń, a długim i wąskim korytarzom dodał charakteru.
JAK ZADBAĆ O WYSTRÓJ WNĘTRZA BY NIE ZRUJNOWAĆ BUDŻETU
Wystrój wnętrza został oparty na wąskiej gamie kolorystycznej opartej na czerni, bieli oraz drewnie. Najważniejsze akcenty kolorystyczne to soczyście żółta ścieżka, biegnąca od wejścia do prowadzącej na piętro klatka schodowej w tym samym kolorze, oraz czerwone kanapy w salonie.
Dbając o budżet postawiłam przede wszystkim na relatywnie niedrogie meble i akcesoria z sieciówek, oraz przedmioty pochodzące z drugiej ręki . Ekskluzywnym dodatkiem są dwie piękne lampy, które para właścicieli mieszkania dostała w prezencie od przyjaciół. Zjawiskowy, ogromny żyrandol Paper Chandelier od Moooi, niekwestionowana gwiazda tego wnętrza, został wyeksponowany w salonie, a zabawna, zaprojektowana przez Ingo Maurera lampka Lucellino znalazła swoje miejsce w toalecie. W mieszkaniu pojawiło się również parę innych, ważnych dla właścicieli, elementów, jak, przywołujący dobre wspomnienia, mural zaprojektowany przez Banksy’ego, który został nadrukowany na drzwiach pojemnej szafy mieszczącej się w toalecie, czy stara bieliźniarka po babci ustawiona w sypialni. Takie połączenie ekskluzywnych klasyków designu z odpowiednio wyselekcjonowanymi artykułami z marketów budowlanych , doprawione szczyptą osobistych dodatków, to bardzo dobry pomysł na to, jak sprawić, by uzyskać ciekawe i nietuzinkowe wnętrza nie rujnując przy tym budżetu.
Dzięki odwadze właścicieli, ich otwartości na nieszablonowe myślenie o przestrzeni i grupie serdecznych im osób powstało to nietuzinkowe wnętrze. Jest nie tylko piękne, ale również bogate w dużo ukrytych znaczeń i symboli ważnych dla jego właścicieli. A my wszyscy, którzy wnieśliśmy do niego swój wkład, mamy teraz nadzieję, że Wspaniała Para, która tu zamieszka, będzie szczęśliwa przez długie lata.
Aniu, Tomku niech Wam się szczęści!
Po więcej zdjęć z tego nietypowego mieszkania zapraszam do naszego PORTFOLIO