PORADNIA DOBRYCH WNĘTRZ
Obserwuj nas

Search

O STYLU czyli pojęcie, które mogłoby dla mnie nie istnieć

Przywiązujemy się do definicji, starając się wszystkiemu przypisać ścisłe określone znaczenie. Żyjemy według schematów, od których trudno nam się oderwać. Tymczasem, od czasu do czasu, warto pójść wbrew zasadom, poszukać własnego sposobu interpretacji. Ten wpis będzie także o tym.

Nie istnieje ogólna klasyfikacja stylów w jakich możemy zaprojektować wnętrza. Próżno szukać wytycznych, które definiowałyby odmienne koncepcje na ich urządzanie przez nadawanie im konkretnych nazw. Jednak intuicyjnie czujemy, że niektóre wnętrza różnią się charakterem, a inne są do siebie w jakiś sposób podobne. Obserwując te podobieństwa i różnice możemy starać się wyodrębnić jakieś cechy wspólne, które łączy podobny sposób myślenia o przestrzeni i na tej podstawie spróbować jakoś je określić. Każdy architekt wnętrz będzie miał swoją własną, trochę odmienną, systematykę, na podstawie której będzie myślał o projekcie. I nawet jeśli nazwa, której będzie używał istnieje w powszechnym obiegu i wydaje się być znana, a jej znaczenie zrozumiałe, to będzie ona interpretowana przez niego w nieco odmienny sposób, przetworzony przez pryzmat indywidualnego, unikatowego stylu, talentu i poczucia estetyki.

MINIMALIZM

To czysta forma i prosta linia. To myślenie o wnętrzu jak o kompozycji brył i płaszczyzn. To synteza formy i funkcji, czyli wprowadzanie do wnętrza tylko niezbędnych elementów, jednak w takim zakresie by było ono w pełni funkcjonalne i komfortowe.

Mój minimalizm nie boi się koloru. Ważne, by był on wykorzystany w umiejętny i przemyślany sposób. Opierając się na monochromatycznej palecie barw, warto poszukać elementu przełamania, to podkręci i podkreśli efekt. Dlatego, nie zgadzam się z opinią, że wnętrza minimalistyczne są szare smutne i przygnębiające.

Ten styl nie znosi natłoku bodźców. Dlatego trzeba unikać wszelkiego nadmiaru, co oznacza, że powinno się świadomie wybierać przedmioty, które będą w takim wnętrzu eksponowane, a pozostałe chować, w specjalnie zawczasu zaprojektowanych z myślą o tym, przestrzeniach do przechowywania.

Minimalizm kocha za to jakość i klasę. Dlatego warto wybierać elementy wyposażenia, które są dobrze zaprojektowane i efektowne. Dopełnią wówczas prostotę wnętrza, ozdabiając je swym blaskiem, niczym biżuteria. Niech będzie ich mniej, ale niech będą najwyższej jakości. To dobra zasada, która zawsze się sprawdzi.

I w końcu, minimalizm nie wybacza błędów. Wymaga żelaznej konsekwencji i dyscypliny. Dlatego nie jest to styl dla każdego. Jednak jeśli przystaniemy na jego warunki, możemy być pewni, że nasze wnętrza będą rzeczywiście spektakularne.

STYL KLASYCZNY

Klasyka zawsze się obroni – zapewne znacie to powiedzenie. Czy to frazes, wyświechtane powiedzonko? Może trochę. Zdecydowałam się jednak je tu przywołać świadomie, bo świetnie pasuje do jednego ze stylów, który możemy odnaleźć w projektowaniu wnętrz – stylu klasycznego.

Uważam, że największą jego zaletą i najcenniejszą cechą jest ponadczasowość. Ponadczasowość i uniwersalność. Ten styl zawsze będzie w trendach, oprze się modom, chwilowym zachciankom. Będzie pasował do wielu wnętrz, choć nie ma co ukrywać, że najbardziej polubi się ze sporą przestrzenią, wysokimi sufitami. Dlatego polecałabym go zwłaszcza szczęśliwym posiadaczom mieszkań w pięknych, zabytkowych kamienicach, lub właścicielom okazałych willi z dużym metrażem.

Ducha klasyki, choć przetworzonego w delikatnie odmiennej formie, odnajdziemy w modnych ostatnio trendach francuskim i angielskim. Ta odsłona stylu będzie zbliżała wnętrze bardziej do charakteru starej kamienicy. Znajdziemy tu okazałe listwy wieńczące, które będą pięknie podkreślać wysokie sufity, ozdobną stolarkę drzwiową i okienną, parkiety ułożone w jodełkę i sztukaterie podkreślające smukłość ścian.

W odsłonie bardziej współczesnej postawimy na stonowane barwy, proste formy, zmierzające, co prawda, w stronę minimalizmu, lecz jednak nie na tyle odważnie, by wyzbyć się ozdobnych listew, miękkich tkanin, bardziej swobodnie kompletowanych elementów wyposażenia.

W obu wersjach świetnie sprawdzą się proste, bezpretensjonalne meble, które można zestawić, dla podkręcenia efektu, z jakimś stylowym klasykiem designu. Gdy do tego dodamy miękkie tkaniny, ulubione bibeloty, ciekawą sztukę, otrzymamy piękne wnętrza które będą nam służyły przez długie lata, nic nie tracąc na swojej aktualności.

VINTAGE

Słowo vintage pochodzi z języka angielskiego, choć tak naprawdę zawdzięczamy je francuskim winiarzom ( vendange oznacza winobranie). Obecnie vintage, to nie tylko sezonowy zbiór winogron. Z biegiem lat określenie to zyskało również nowe, szersze znaczenie, bo zwykło się tak mawiać o starych, często markowych, przedmiotach kupowanych z drugiej ręki, na aukcjach, w specjalnych sklepach, czy na giełdach staroci.

Jak łatwo się domyślić, obecny również we wnętrzach, styl vintage bazuje właśnie na takich przedmiotach z duszą. To one są tu w centrum i to do nich dopasowuje się całe otoczenie. Nie ma więc tu jednej, uniwersalnej recepty, według której można by skomponować wnętrze w stylu vintage. Inaczej bowiem będziemy myśleć o przestrzeni, w której główną role będzie grało krzesło z czasów Ludwika XVI, a inaczej o takiej w stylu Art deco.

Ja lubię patrzeć na styl vintage po swojemu, niekiedy nadając mu cech stylu klasycznego, a niekiedy podążając bardziej w stronę eklektyzmu, o którym napiszę kilak słów za chwilę. Staram się nie podążać ślepo drogą, która współczesne wnętrze zamieniłaby w muzeum, no chyba, że ktoś o takim by właśnie marzył. Dlatego dla mnie vintage jest tylko punktem wyjścia do poszukiwania własnych indywidualnych rozwiązań. Biorę ten przedmiot z duszą, oglądam, oswajam i czekam aż do mnie przemówi. Jeśli okażę mu zrozumienie, otoczę należnym szacunkiem, mogę być pewna, że wspaniale się odwdzięczy, a wnętrze, które dla niego stworzę, będzie piękne, inspirujące i zachwyci też swoich właścicieli.

STYL EKLEKTYCZNY

W stylu eklektycznym granicę może wyznaczyć nam tylko nasza wyobraźnia. Zasadą jest tu brak zasad. To dar i przekleństwo jednocześnie, bo jeśli wszystko jest dozwolone, to łatwo pójść o jeden krok za daleko. Podobnie jak było w przypadku stylu vintage, nie ma tu ściśle określonych reguł, którymi musielibyśmy się kierować w procesie projektowym. Wszystko zależy od okoliczności i od materii, z którą przyszło nam pracować. Można łączyć ze sobą przedmioty z różnych epok, wzory i faktury, które na pierwszy rzut oka zupełnie do siebie nie pasują, iść na przekór trendom, albo wybierać z każdego po trochu. Dlatego zachowaj umiar i zdrowy rozsądek, to najlepsza rada jaką mam dla wielbiciela wnętrz w stylu eklektycznym. Wybieraj mądrze i idź za głosem serca.

STYL SKANDYNAWSKI

Jest bardzo lubiany, a przez to popularny. Wielokrotnie powielany, doczekał się też licznych modyfikacji i bywa, że wystarczy, iż wnętrze utrzymane jest w jasnych barwach z elementami drewna, a już przypina mu się łatkę. Tymczasem dla mnie to jednak za mało. By móc powiedzieć o wnętrzu, że zasłużyło na miano przedstawiciela Skandynawii, musi prezentować sobą coś jeszcze. Nie jestem ortodoksyjną fanką ścisłego trzymania się ram przy określaniu granic stylu, to już wiecie, dlatego, w tym wypadku, dla mnie bardziej niż jakieś charakterystyczne elementy, liczy się klimat i nastrój jaki wnętrze roztacza. Znacie pojęcie Hygge? Pewnie tak, bo zyskało na popularności w ostatnim czasie. To, za Wikipedią, duńskie słowo oznaczające komfort, wygodę, przytulność, używane jako określenie osiągnięcia wewnętrznej równowagi, bezpieczeństwa i szczęścia. Według mnie to również wspaniała definicja wnętrza w stylu skandynawskim. Oczywiście są też pewne bardziej wymierne wyznaczniki stylu – jasna paleta barw z przewagą bieli, naturalne drewno i tkaniny jak len, czy wełna, proste w formie meble, czy szczególna rola, jaką zwykło się przyznawać światłu naturalnemu, dbając o to, by nie zostawało nadmiernie przysłonięte. Można z nich skorzystać, niczym z narzędzi, by za ich pomocą zbudować swój wymarzony świat hygge. A że każdy chciałby wieść życie szczęśliwe , bezpieczne i komfortowe, to filozofia skandynawskiego stylu będzie dobra dla większości z nas.

STYL LOFTOWY

I tak zatoczyliśmy koło, bo styl loftowy, zwany niekiedy industrialnym, wywodzi się ze stylu nowoczesnego, od którego zaczęliśmy to zestawienie. Wyodrębnił się w drugiej połowie XX wieku, najpierw na Manhattanie, a później w innych dzielnicach i miastach Stanów Zjednoczonych. Był pokłosiem recesji, która w latach 50 XX wieku spowodowała zamykanie i opuszczanie fabryk i magazynów. To właśnie te przestrzenie zaczęli, po kilku latach, wykorzystywać lokalni artyści, najpierw urządzając w nich pracownie, a później przekształcając także w mieszkania. I tak, w ten, nieco przypadkowy sposób, odkryto niezwykły potencjał jaki drzemał w tych poprzemysłowych budynkach. Ich charakter i specyficzne cechy dały początek nowatorskiemu podejściu do wnętrza, zapoczątkowały trend, zgodnie z którym, to co do tej pory było skrzętnie ukrywane, teraz nagle zostało nobilitowane i pożądane. Przewody, rury wentylacyjne, żeliwne słupy konstrukcyjne zyskały nowe życie, stając się pełnoprawną częścią stylu. Surowy beton, cegła teraz nikogo nie dziwią, wówczas były we wnętrzach czymś nadzwyczajnym.

Ogromna, otwarta przestrzeń, niebotycznie wysokie sufity, wielkie okna Nic dziwnego, że lofty szturmem wdarły się do architektury wnętrz i podbiły serca wielu. Obecnie, możliwość przekształcenia pofabrycznego budynku na mieszkanie, to marzenie dla całej rzeszy miłośników stylu loftowego. Niestety tylko nielicznym uda się je zrealizować, bo to zadanie niełatwe, kosztowne, a i tak ilość tego typu budynków, dostępnych do przekształcenia, jest mniejsza niż liczba chętnych do tego, by się tym zająć.

Na szczęście jest wiele elementów stylu, które możemy wykorzystywać także w swoich wnętrzach. Zastosowanie betonu, elementów wyposażenia wykorzystujących żeliwną konstrukcję, lamp, wyglądających na co dopiero zdjęte z fabrycznego sufitu, to tylko kilka najprostszych przykładów. Pamiętajmy jednak, że styl loftowy, by mógł w pełni zaprezentować cały swój potencjał, wymaga bazy i autentycznego wnętrza. Dlatego starajmy czerpać ze stylu, a nie udawać, że nasze mieszkanie to stara fabryka.


Wybór stylu, to tylko początek drogi do wymarzonego wnętrza i wcale nie oznacza, że z raz obranej nie będziemy mogli zboczyć. Projektowanie to proces, a początkowy wybór wcale nie musi oznaczać, że skończymy tam, skąd zaczęliśmy.
Nie lubię utartych schematów, wolę podążać własna drogą, dlatego pojęcie stylu, powiem Wam w tajemnicy, mogłoby dla mnie nie istnieć. Lubię natomiast, gdy różne style wzajemnie się przenikają, a w projektowaniu nie chcę być zakładniczką żadnego z nich. Uważam, że wnętrza powstałe zgodnie z tą filozofią mają przewagę nad innymi, bo są nieoczywiste, zaskakujące i wyjątkowe.

Architektka wnętrz, założycielka Poradni Dobrych Wnętrz